Minimalizm w szafie. Podejmij wyzwanie!

Osobista stylistka Marta Gałka, z którą współpracujemy przygotowała dla Was wyzwanie! Jeżeli zawsze myślałaś o tym, aby spróbować modowego minimalizmu, uporządkować swoją garderobę i stworzyć szafę kapsułową to wyzwanie jest dla Ciebie. 

OK, minimalizm. Fajnie, dobry pomysł, ale od czego zacząć?

Wiele z Was to na pewno urodzone minimalistki albo przynajmniej (podobnie jak ja) osoby z predyspozycjami do takich “zachowań”: lubiące mieć mało, nie mające problemu z pozbywaniem się, niespecjalnie zainteresowane ciągłymi zakupami, ale jednak nie do końca dobrze zorganizowane…  Co jednak z osobami, które chcą, ale: nie potrafią wyrzucać, chomikują, mają przepełnione szafy, chciałyby, ale to trochę wbrew ich naturze?

Jak zacząć? Co zrobić, żeby nie pozbyć się zbyt dużej ilości ubrań? Jak powstrzymać się z kupowaniem, kiedy wokół tyle pięknych rzeczy? 

Są różne metody. Niektórzy uważają, że najlepiej raz a porządnie: wyrzucić, zapomnieć, iść nową drogą. Inni proces “oczyszczania” szafy rozciągają na długie lata. Ja jestem gdzieś pośrodku. Najbliżej mi do ideologii KAIZEN, która (w ogromnym skrócie) mówi, że trzeba działać powoli, bez gwałtownych ruchów, ale każdego dnia stawiać mały krok w przód i doskonalić się. Niech taka rewolucja nie zajmuje więcej niż rok.  

No więc do brzegu – co polecam? 

***MIESIĘCZNE WYZWANIE Z MINIMALISTYCZNĄ SZAFĄ***

Spróbujesz?

Do dzieła:

1. Otwórz szafę. Wybierz z niej ubrania, które będziesz nosić przez kolejny miesiąc. Dokładnie miesiąc! Jeśli zaczniesz jutro, to skończ za 30 dni.  Bez oszukiwania. Niech to będzie około 10 ubrań, maksymalnie 15, ale nie więcej, to ma być minimalizm :).  Odłóż na łóżko albo stół, na razie nie przejmuj się tym czy są wyprasowane, czyste, brudne itd. 

2. Zastanów się czy są to Twoje absolutnie najlepsze, najbardziej ukochane, najchętniej noszone ubrania. Masz świetnie się w nich czuć, ale też – CO WAŻNE – muszą pasować do siebie nawzajem. Jeśli są trochę “znoszone” albo odrobinę niedopasowane – nieważne, rozliczysz się z nimi za miesiąc, ale o tym za chwilę.  

3. Najlepiej jeśli ubrania będą w bazowych, podstawowych kolorach: czerń, biel, szarości, granat, beż, odrobina błękitu albo jasnego różu (takiego koszulowego).

4. Podobnie w kwestii fasonów – prostota, klasyka, ponadczasowość, na tym etapie jeszcze nie kombinujemy.  Oczywiście jeśli ich nie masz, nie przejmuj się, pracuj z tym co masz.

Wszystko jest już odłożone? Jeśli jeszcze się wahasz podpowiem jak to wygląda u mnie. Pracuję w domu, czasem (2 razy w tygodniu) jeżdżę do telewizji, gdzie nie muszę wyglądać elegancko, wystarczy casualowo (nie pracuję na wizji). W weekendy lubię wybrać się do kina, muzeum albo spacer po mieście. Latem może to być spacer po lesie albo nad jeziorem. Potrzebuję wygodnych, ale nie do końca sportowych ubrań, często miksuję na przykład sportowe buty z żakietami albo bluzy dresowe z eleganckimi, lakierowanymi mokasynami. Moje dwa ulubione modele spodni to rurki i joggersy (długość przed kostkę, dość luźny krój, najczęściej gumka albo sznurek w pasie). Rurki noszę z bluzkami sięgającymi za pupę, czasem nawet z sukienkami, joggersy z krótszymi fasonami i nieco bardziej przylegającymi do ciała. To moje flagowe fasony ubrań. W praktyce moja minimalistyczna szafa wygląda tak:

2 pary spodni (ciemnych) – dżinsowe, granatowe rurki i lniane joggery

2 długie koszule do rurek (biała, błękitna) 

1 długi t-shirt do rurek (biały) 

3 krótkie t-shirty do joggersów (w paski, szary i trochę inaczej szary, z innego materiału  ) 

3 sukienki (prosta granatowa, granatowa jaśniejsza z paskiem, luźna szara) 

1 kurtka na chłodne wieczory i poranki 

Nie wykluczam, że pojawi się też długi, rozpinany, szary sweter jeśli zrobi się jeszcze zimniej. 

5. Teraz przemyśl jakie będziesz nosić buty. Ja mam głównie sportowe i wygodne: japonki (materiałowe, nie gumowe), nieco bardziej eleganckie i “fikuśne” japonki  , cieliste tenisówki, białe sneakersy. Oczywiście jeśli pracujesz w biurze, znajdą się tu pewnie szpilki albo eleganckie czółenka, baleriny, mokasyny. 

6. Pora na to, co tygryski lubią najbardziej czyli torebki i biżuterię.  W moim przypadku są to: grafitowy koszyk, beżowy shopper, mała, szara torebka, którą zakładam głównie na spacery z psem i zakupy w warzywniaku  Biżuterię lubię złotą (mosiężną) i dość dużą, ona zazwyczaj jest w moich stylizacjach tym, co widać najbardziej. Do tego dorzucam różowy lakier na paznokciach (taki w odcieniu dojrzałej maliny) i pomadkę w tym samym kolorze, czasem czarną czapkę z daszkiem i okulary przeciwsłoneczne. 

Zastanów się ile torebek nosisz – czy są małe, czy duże, sportowe, miejskie, czy może eleganckie? Wybierz te, które na pewno będziesz nosić, nawet jeśli w kółko chodzisz z jedną.  Podobnie z biżuterią – jeśli cały czas nosisz w uszach małe kuleczki, a na palcu obrączkę, to niech to będzie w tym miesiącu cała Twoja biżuteria. Jeśli wolisz poszaleć, zdecyduj się na kilka ulubionych elementów, tutaj też nie przesadzaj, cała szuflada pierścionków i bransolet to nie minimalizm. Musi być trochę nudno 😉 .

7. Kiedy już wszystko zbierzsz, znajdź miejsce (jak najdalej od szafy, w której znajduje się reszta ubrań), w którym będziesz przechowywać Twoją kapsułową szafę na ten miesiąc (tak, tak, właśnie stworzyłaś szafę w kapsułce) . Może to być stojący wieszak, ale też kij od szczotki rozwieszony między dwoma półkami albo mocny sznurek. Polecam jednak ładny wieszak, bo ubrania na nim wyglądają dużo lepiej i chce się o nie dbać.

 

A to właśnie kolejny krok – upierz, wyprasuj i pięknie powieś każdą rzecz. Wyczyść i wypastuj buty, opróżnij torebki i zostaw w nich tylko najpotrzebniejsze rzeczy. Nawet jeśli rzeczy są nienajnowsze i już Ci się trochę znudziły, spraw, żeby były zadbane i dopieszczone. W minimaliźmie właśnie o to chodzi, żeby mieć niewiele rzeczy, ale bardzo o nie dbać, pilnować żeby zawsze wyglądały najlepiej jak „potrafią”. Kiedy się zniszczą, wymienisz je na nowe. No właśnie, to nas prowadzi do punktu 8:

8. Przez cały miesiąc obserwuj jak się czujesz w stworzonych zestawach (możesz codziennie robić zdjęcia), zastanawiaj się czego Ci brakuje, co chcesz wymienić, co nieszczególnie pasuje. Ja już na przykład wiem, że:

a. brakuje mi jasnych spodni,

b. muszę wymienić białą koszulę na inną, lepszej jakości,

c. wiązane, białe sneakersy chcę wymienić na wsuwane,

d. w szarej sukience dekolt O muszę przerobić u krawcowej na V, 

e. potrzebuję też sportowej bluzy, oversizovej, takiej na wakacyjne wyjazdy i

f. białego t-shirtu w dekoltem w serek.

Ważne, żebyś na bieżąco notowała co Ci przeszkadza, co chcesz dokupić. Po miesiącu uzupełnij szafę o brakujące elementy, zamień te które Ci nie odpowiadają. W ten sposób stale będziesz swoją szafę ulepszać, aż znajdziesz perfekcyjne rozwiązania. Oczywiście warto czasem coś zmienić, wpuścić trochę powietrza, ale najważniejsze to mieć dobre podstawy  Od nich wszystko się zaczyna. To co miałaś w tym miesiącu to absolutne minimum, możesz je uzupełnić o jakiś kolor (na przykład dodać sukienkę w kwiaty albo czerwoną marynarkę), ale staraj się nie przekraczać 20 sztuk takich “bejzików”.