Moja szafa nie była w stanie pomieścić ubrań, gdy wykonałam ten odważny krok.
To było jak trans. Kolejne sukienki, spodnie, modne body. Kupowałam dużo. W zasadzie dużo więcej niż byłam w stanie nosić, a moje „stare” ubrania regularnie trafiały do znajomych bądź rodziny, żebym mogła uzupełniać szafę o kolejne pozycje.
Teraz mogę się do tego przyznać. Byłam ofiarą szybkiej mody. Ofiarą, która tłumaczy sobie, że wszyscy tak robią, że pojawiają się nowe trendy i przecież nie wypada odstawać od reszty. Wybory padały w zależności od nastroju, samopoczucia, a zdecydowanie mniej związane były z realnymi potrzebami.
Być może wynikały też z niepewności własnego stylu. Wydawało mi się, że powinnam w szafie posiadać reprezentację każdego stylu ubrań, żeby móc sprostać wielu okazjom. Często kupowałam więc rzeczy, w których potem nie chodziłam, bo zwyczajnie nie czułam się w nich dobrze i swobodnie.
Za każdym razem, gdy zaglądałam do szafy, czułam, że coś muszę zmienić. Byłam tym zmęczona. Chciałam uwolnić się od kompulsywnego kupowania, które dawało mi radość tylko przez chwilę, żeby następnie wpędzić mnie w poczucie winy i uświadomić, że moje działanie jest kompletnie irracjonalne. A po drodze pojawiało się coraz więcej znaków, że dalej tak nie może być.
Czy naprawdę wiesz, co nosisz na sobie?
Zaczęłam szukać głębiej i dokładnie analizować rynek. Poliester, poliamid, akryl, nylon, sztuczny jedwab. Brzmi znajomo? Może nawet niewinnie… To tylko złudzenie. Powodują zwiększoną potliwość, elektryzują się, lepią do skóry, mogą powodować podrażnienia, uczulają. A to dopiero wstęp przed najgorszym.
W świetle wyników wielu badań naukowych syntetyczne materiały stosowane w branży odzieżowej mogą przyczyniać się do powstawania chorób, takich jak: dysfunkcje hormonalne, nowotwory, upośledzenie odporności i problemy behawioralne.
Pewnie sama nieraz się spotkałaś z tymi materiałami. W sumie ciężko się z nimi nie spotkać. Duże koncerny modowe, aby zmniejszyć koszty produkcji i zapewnić dobry wygląd ubraniom, chętnie po nie sięgają.
A to niestety nie koniec złych wiadomości. W raporcie Pulse Fashion Industry 2018 ukazały się zatrważające dane: „75% procent materiałów z łańcucha dostaw mody trafia na wysypiska. Oznacza to „równowartość jednej śmieciarki z tekstyliami na sekundę". Co więcej „75% procent materiałów z łańcucha dostaw mody kończy na wysypiskach śmieci".
To było kompletnie przybijające. Czy naprawdę to musi tak wyglądać? Czy można inaczej? Wtedy zrodził się pomysł…
Nowe podejście do mody
Zaczęłam rozmawiać ze znajomymi kobietami i okazało się, że mają dokładnie takie same odczucia jak ja. Doszłam do wniosku, że spróbuje stworzyć markę odzieżową, która będzie odpowiedzią na nasze własne potrzeby względem mody. Szczerze wierzyłam, że kobiet zmęczonych fast fashion jest więcej.
Zależało mi, żeby marka dbała o to, aby cały proces produkcji kolekcji odbywał się w poszanowaniu dla przyrody, a wcale nie odstawał stylem i przede wszystkim jakością. Tak powstała Osnova. Marka tworzona według koncepcji slow fashion.
“Slow fashion reprezentuje wszystkie rzeczy "eko", "etyczne" i "zielone" w jednym spójnym ruchu. "powolne podejście" interweniuje jako rewolucyjny proces we współczesnym świecie, ponieważ zachęca do poświęcenia czasu na zapewnienie jakości produkcji, nadanie wartości produktowi i rozważenie związku ze środowiskiem.” - Slow Factory
Idea slow fashion nie przewiduje dynamicznie zmieniających konkretnych stylów i fasonów ubrań. Tutaj chodzi raczej o wsłuchanie się we własne potrzeby, styl i komfort noszenia ubrań. O refleksję dotyczącą decyzji zakupowych, podejmowanych bardziej świadomie, w zgodzie z indywidualnym gustem i oczekiwaniami.
Slow fashion to hołd składany jakości. Sprawia, że możemy dłużej cieszyć się z danej rzeczy, która ze względu na sposób produkcji oraz materiał jest trwalsza, a jej wzornictwo jest ponadczasowe.
Zdecydowałam, że będziemy stosować materiały, które wymagają mniejszego zużycia wody, są biodegradowalne i nadają się do recyklingu. To nie tylko ukłon w stronę naszej planety, ale też naszej skóry, naszego zdrowia.
Przecież zasługujemy na to, żeby żyć dalej w pięknym, czystym i naturalnym środowisku i przy tym czuć się dobrze w tym, co nosimy. Nie narażać się na poważne choroby czy problemy skórne.
Każdy z nas ma wpływ to, co się dzieje wokół nas. Czasem może się wydawać, że jesteśmy jednostką. Zaczynamy wątpić w to, czy naprawdę nasze działanie ma sens. Mi też się tak kiedyś wydawało. Ale czasem wielkie rzeczy zaczynają się od drobnych zmian. Później to już tylko efekt domina.